wtorek, 29 listopada 2016

Nappe laksen

Język norweski wydaje się być dość ubogim, jednak znajdziemy w nim mnóstwo eufemistycznych określeń wypróżniania się, seksu czy masturbacji. Jeżeli chodzi o ten ostatni to dziwni mnie fakt, że Norwegowie przyrównują swoje przyrodzenie do cebuli. Nikt tu nie wali dumnie jak My Polacy konia a skubie właśnie tą nieszczęsną cebulę, co brzmi co najmniej dziwnie. Cebula raczej nie przypomina penisa no ale ja Norwegom w majtki nie zaglądam więc się nie znam. :D Dobrze, że inne "bardziej dumne" określenia też mają. Walenie biskupa, polerowanie rakiety, czy głaskanie parówki też tu znajdziecie. Bawcie się grzecznie! :)

czwartek, 24 listopada 2016

Zastanów się dwa razy zanim poprosisz o coś Norwega ;-)

Tego się nie spodziewałam. Dostałam dzisiaj reprymendę od kolegi z pracy za używanie "vennligst" (proszę). :D Jak się bowiem okazało jest to interpretowane jako rozkaz i niezbyt miłe proszenie o cokolwiek. Jak tłumaczył - "vennligst" używa się, kiedy chce się być surowym. Na pytanie co należy w takim razie używać, żeby nikogo nie urazić, "er du snill" (proszę) czy coś innego, odpowiedział, że wystarczy zapytać czy dana osoba "har mulighet" (ma możliwość), żeby coś zrobić a nie prosić ją "proszę zrób to".
A chcecie wiedzieć co go tak uraziło? Napisałam do niego "jeg ber deg vennligst om å hjelpe meg" chcąc być miła i nie mając żadnych złych intencji. Wydawało mi się, że to zwrot grzecznościowy. Tak ku przestrodze. Uważajcie jak prosicie Norwegów. ;-)

czwartek, 17 listopada 2016

Podkołdernik jadowity

Dobrze moi drodzy, koniec lenistwa. Już dawno nie wrzucałem żadnego nowego posta i najwyższy czas to zmienić. Norwegia tak działa na człowieka, że wraz z nadejściem jesieni i zimy zaczyna się wegetacja. Smętne wypady do pracy jakby w letargu a w domu gorąca herbata, koc i kominek. Cały czas ciemno. Zwalnia tempo życia, ilość uderzeń serca na minutę, obniża się ciśnienie. Na szczęście niektórzy Norwegowie potrafią nam je skutecznie podnieść. Wystarczy iść na spotkanie w spółdzielni mieszkaniowej albo próbować załatwić jakąś sprawę w urzędzie. Już nie trzeba nam żadnej kawy. ;-) Jednak we wszystkim zawsze trzeba szukać tej pozytywnej strony, żeby już całkiem nie zwariować. Moją pozytywną stroną są ludzie, z którymi pracuję. Dzięki nim nauka języka to czysta przyjemność a i dbają dokładnie o to, żeby mi nie zabrakło "potrzebnego" słownictwa. Większość tematów rozchodzi się o załatwianiu potrzeb fizjologicznych i pracy, którą wykonujemy. Chłonę to wszystko jak gąbka i w miarę możliwości dzielę się z Wami, gdyż uważam, że nauka języka to nie tylko piękne i kulturalne słownictwo. To potoczne jest również bardzo ważne, aby posługiwać się językiem w sposób naturalny i zjednywać sobie rozmówców. Poczucie humoru jest tu niezastąpione. Z tą myślą powstał właśnie ten blog. Słownictwa, którego nie poznacie z książek i podręczników do nauki języka. 
Bardzo się cieszę, że towarzyszycie mi w tej przygodzie z norweskim. Dobrej nocy i do usłyszenia! :) 
A i tytułowy "cichacz" to snikende morder :D