poniedziałek, 30 stycznia 2017

Familie og slektskap

Mój teść jest świetnym specjalistą jeśli chodzi o naprawę sprzętu RTV. Układy scalone i ogólnie elektronika to jego żywioł. Często pomaga znajomym i nie tylko, świadcząc usługi naprawcze. 

Pewnego dnia naprawił telewizor jednej pani. Kobieta z wdzięcznością zapytała ile się należy, na co mój teść odparł, że może mu zapłacić w naturze. 😏 Oburzona odpowiedziała: "No wie pan co? Chyba pan żartuje". Na co mój teść: "Nie wiem, co sobie tam pani myśli w tej głowie ale dla mnie natura to jajka i kura". 😎🐓🐣

Mina babeczki bezcenna. 😂


et ektepar - małżeństwo

en ektefelle - małżonek/małżonka

ei kone, hustru - żona

en ektemann, mann – mąż

ei mor - matka

en far – ojciec

en forelder, foreldre - rodzic, rodzice

en besteforelder, besteforeldre - dziadkowie

en bestefar, farfar, morfar – dziadek

ei bestemor, mormor, farmor - babcia

oldeforeldre – pradziadkowie

ei oldemor - prababcia

en oldefar – pradziadek

tippoldeforeldre - prapradziadkowie

ei tippoldemor - praprababcia 

en tippoldefar - prapradziadek

ei søster - siostra

en bror – brat

ei kusine - kuzynka

en fetter – kuzyn

ei gudmor - matka chrzestna 

en gudfar – ojciec chrzestny

en niese - siostrzenica

en nevø – bratanek

ei tante - ciocia

en onkel – wujek

en svigerfar – teść

ei svigermor - teściowa

en svigersønn – zięć

ei svigerdatter - synowa

ei svigerinne - szwagierka

en svoger – szwagier

et barnebarn – wnuk

et oldebarn - prawnuk

et tippoldebarn - praprawnuk

en stefar - ojczym

ei stemor - macocha

et stebarn – pasierb

et enebarn – jedynak

søsken – rodzeństwo

en familie – rodzina

slektninger – krewni

środa, 25 stycznia 2017

Sąsiadka z piekła rodem (Den jævla naboen)

"Cholerny sąsiad" - norweski program na TV3, przypomniał mi, że problemy z sąsiadami to wcale nie jest takie rzadkie zjawisko.
Jakoś tak się składa, że nie mamy szczęścia do sąsiadów. Podczas studiów we Wrocławiu mieszkaliśmy pod starszą panią, która robiła nam piekło, waliła w drzwi, tłukła się po podłodze w późnych godzinach nocnych (szczególnie przed egzaminami i kolokwiami) i wylewała nam mocz na balkon oraz wieszała worki z kałem.
Nie spodziewaliśmy się, że może być gorzej. A jednak, po przeprowadzce do Norwegii dane nam było doświadczyć jeszcze większej złośliwości.  

czwartek, 19 stycznia 2017

Skidag, wypadek i nieksiążkowy przypadek ;-)

Skidag 🎿- to popularny w Norwegii dzień, w którym pod pracę podjeżdża autokar i zabiera amatorów białych szaleństw na pobliskie stoki i górki do zjeżdżania na nartach lub sankach (w godzinach pracy). Obowiązkowo na pokładzie autobusu dostaje się pomarańczę i "kvikk lunsj". 

Z racji tego, iż nigdy w życiu nie miałam nart na nogach (wiem, co ja robię w Norwegii?), wybrałam się na sanki na Korketrekkeren na Holmenkollen. 

Jako motocyklistka uzależniona od adrenaliny (a tak naprawdę totalna kretynka) wypożyczyłam sobie te najszybsze sanki, na których zjeżdża się na leżąco. A że ducha walki mam większego od rozumu, postanowiłam, że nie dam się wyprzedzić. I poszłaaaaam! Początkowo zachowawczo jednak z czasem dałam gazu. Nie znając trasy rozpędziłam się do ok 30km/h, myśląc ale czad! Niestety żadnych hamulców w sankach nie było. Ja sama nie miałam ani ochraniaczy ani gogli. Hamowałam więc butami widząc, że zbliżam się do zakrętu 90 stopni. Śnieg dostał mi się do oczu, nic nie widziałam i praktycznie z pełną prędkością przycedziłam centralnie kolanem w drewnianą belkę ogrodzenia, wyłamując go. Wystrzeliłam w powietrze i przeleciałam tam z dobrych kilka metrów. Szkoda, że nie jechał za mną żaden Rosjanin, bo miałabym to uwiecznione na filmiku a i może zostałabym hitem jutjuba. 😜

Już widziałam jak mnie zabierają helikopterem do szpitala, na szczęście nogi mi nie urwało więc o własnych siłach z odrobiną pomocy dotarłam do schroniska, skąd mąż zgarnął mnie do domu. 

Wizyta lekarska i szereg badań wykazał bardzo silne stłuczenie ale na szczęście żadnych złamań. Zostałam skierowana na fizjoterapię. Od razu wiedziałam, że mam do czynienia z prawdziwymi profesjonalistami. 😏 

Leżę na łóżku a całkiem atrakcyjny fizjoterapeuta (uf ogoliłam nogi) dotyka mnie nakazując stanowczym tonem, żebym rozluźniła mięśnie. Nieprzyzwyczajona do miziania przez innego mężczyznę, nie byłam w stanie tego zrobić. W końcu zaczął jakieś ćwiczenia. Kręcił tą nogą na wszystkie strony i pytał czy boli. Jęczałam, bynajmniej nie z przyjemności. Nie, teraz nie boli. A teraz? Au, au, au. Dziwne. Widziałam wyraźne zaskoczenie na jego twarzy. Zapytał, czy może zawołać koleżankę po fachu, bo coś mu nie pasuje. Zgodziłam się. Przyszła inna Norweżka i gościu jej mówi: "Słuchaj wykręcam jej nogę w tą stronę i ją nie boli a jak robię tak, to ją boli". Babka zrobiła wielkie oczy i potwierdziła, że to faktycznie dziwne, bo w książce było napisane, że powinno mnie boleć przy tamtym ruchu nogą a nie tym. Po kilkuminutowej konsternacji stwierdzili, że nie jestem książkowa i nastraszyli operacją łąkotki. Na szczęście MR potwierdził, że żadna operacja nie będzie potrzebna a ja sama trafiłam pod skrzydła innej poradni fizjoterapii, gdzie otrzymałam pomoc, której potrzebowałam. 

Tak, że pamiętajcie! Jak planujecie się uszkadzać to tylko zgodnie z książką medyczną, bo inaczej wprowadzicie Norwegów w zakłopotanie. 😂

A tak na serio to uważajcie na siebie! 😊👍🏼


środa, 18 stycznia 2017

Julebordell ;-)

Julebord "świąteczny stół" - norweska wigilia firmowa czyli oficjalna impreza z wytworną kolacją i strojami galowymi, to swego rodzaju fenomen. Potrafi ona bowiem przemienić ułożonych, powściągliwych Norwegów w prawdziwe alkoholowe bestie, królów parkietu i demonów seksu. Ja osobiście wolę określenie "julebordell" (świąteczny burdel), bo to co tam się wyprawia przypomina bardziej burdel niż wigilię. 

Sami Norwegowie mówią, że to, co się dzieje na julebord, zostaje na julebord. Jest to swego rodzaju norweskie Las Vegas. 😂

Z reguły wigilie firmowe organizowane są w grudniu przed świętami ale i styczeń obfituje również w tego typu imprezy. 


Nasi koledzy zmieniają się wtedy nie do poznania. Cisi i spokojni - szaleją na parkiecie. Na co dzień kulturalni i powściągliwi - krzyczą i tańczą na stołach, a nieśmiali uprawiają dzikie harce w toalecie. Nic mnie nie zdziwi. Tańczący nago szef na stole, oddający mocz kolega w sali królewskiej, inny dogorywający w kącie z kolorowym pawiem na garniaku czy kolega z koleżanką wyrywający zawiasy drzwi od toalety w miłosnych uniesieniach (niezależnie czy są w innych związkach czy nie). 

Tak po norwesku rozumiana jest firmowa wigilia. Niezapomniane wrażenia! 

Suknie wieczorowe i garnitury pod koniec trwania imprezy już do strojów galowych zaliczyć się nie da. Żaden szanujący się Norweg nie wychodzi o własnych siłach z takiej imprezy. 


Podsumowując - ludzie wystrojeni jak na wesele, jedzą i piją jak na weselu, jest nawet noc poślubna ale nie ma młodej pary. 😜 Wszyscy zmieniają się nie do poznania jak za pomocą czarodziejskiej różdżki czy magicznego wysokoprocentowego eliksiru. Na drugi dzień udają, że cię nie znają i nic się nie stało. 


Hva som skjer på julebord, forblir på julebord. 😉

czwartek, 12 stycznia 2017

Gratulerer med spire - gratuluję zakiełkowania 😉🌱

Planowany na wiosnę zakup motocykla wziął w łeb. Nie ma sensu dłużej tego ukrywać. Jestem w stanie błogosławionym. 🤰Choć prawdę mówiąc nie wiem, kto wymyślił to określenie. Jak bowiem błogosławionym można nazwać stan, w którym czujesz się jak g*💩, praktycznie cały dzień leżysz w łóżku, jesteś zmęczona, senna, masz nudności cała dobę, wymiotujesz, nie możesz nic jeść ani pić, nawet patrzenie na jedzenie sprawia ból, na dodatek wszystko śmierdzi. Otwieranie lodówki to koszmar, który wyciska łzy. Gotowanie? Zapomnij! Jedyne o czym marzysz to porządnie beknąć i puścić bąka a najlepiej stracić przytomność i obudzić się jak wszystko minie. To jest faktycznie błogosławieństwo. 
Ciąża - cudowny stan dla każdej kobiety, czytamy coraz to piękniejsze opisy tej wspaniałej podróży do bycia matką. A ja się pytam, czy to na poważnie? Czy kobiety są masochistkami czy celowo wprowadzają w błąd inne kobiety. Cóż bowiem pięknego jest w ciągłym kacu gigancie i niekończącym się zatruciu pokarmowym. Z opowiadań wiem, że najlepsze jeszcze przede mną. Noszenie wielkiego brzucha, ból pleców, trudności ze snem, żylaki na nogach, opuchlizna, hemoroidy, zadyszka, owłosienie w dziwnych miejscach i na koniec totalna masakra miejsc intymnych połączona z bólem nie do opisania. Już się nie mogę doczekać. 😉
Dlaczego nikt nie napisze szczerze - to koszmar ale dasz radę i maluch wynagrodzi Ci to wszystko. 
I oczywiście mądrości życiowe i rady "doświadczonych" koleżanek. Dupa ci pęknie, rozedrze cię, nie będziesz trzymała moczu, nie będziesz mogła skakać na trampolinie, bo ci macica wypadnie itp. itd. Magia macierzyństwa. 😜 
Widzę, że mam przed sobą cudowny okres wyczekiwania nowego członka rodziny. 
Tak naprawdę bardzo się cieszę, bo dziecko to spełnienie naszych marzeń, jednak droga do macierzyństwa bynajmniej nie jest usłana różami jak to się przedstawia. 😉
I tutaj specjalne podziękowania dla Panów. Nie dałybyśmy rady bez Was przejść przez ten trudny dla nas okres. Pamiętajcie, jesteście wielcy! Dziękujemy! 💑