wtorek, 24 września 2019

Norweskie przedszkole

Rozpoczęcie przygody dziecka z przedszkolem zawsze wywołuje u rodziców emocje. Zwłaszcza w Norwegii, gdzie może nie jesteśmy aż tak bardzo zaznajomieni z tutejszymi zasadami, kulturą i językiem. Druga sprawa, że tutaj do przedszkoli wysyła się już roczne maluchy, co też wzbudza u niektórych niepokój. Co jest zupełnie zrozumiałe.

Mam wrażenie, że my Polacy nie do końca mamy zaufanie do norweskiego systemu i ich sposobu sprawowania opieki nad cudzymi dziećmi. Opinie też są nienajlepsze o norweskich przedszkolach. A to ciągłe urazy, wypadki, choroby, brak ciepłych posiłków, albo makaron z ketchupen na drugie sniadanie. A to dziecko brudne, głodne, przemoczone, przemarzniete, niedopilnowanie, a to gile po pas i odparzona pupa.
Jak to sami robimy dzieciom kanapki? Jak to śpią w wózkach na mrozie? Jak to siedza cały czas na zewnatrz niezależnie od pogody? Włos się na głowie jeży.

Sama nasłuchałam się tyle, że też miałam swoje wątpliwości, ale czy słusznie? Absolutnie nie! Norweskie przedszkola są naprawdę w porządku!
Jak w każdej organizacji liczą się ludzie. I jak trafimy na takich z dużym sercem to brak ciepłych posiłków czy pięknego budynku i nowych zabawek nie jest problemem.

Placówki i zatrudnieni tam ludzie różnią się od siebie. Warto przed złożeniem wniosku zrobić małe rozeznanie, popytać znajomych, sąsiadów, poczytać opinie w Internecie. Najlepiej również samemu odwiedzić kilka przedszkoli, które bierze się pod uwagę, żeby poznać tzw. „magefølelse” (przeczucie). Polecam zrobić to w dni otwarte w danej gminie przed rozpoczęciem każdego roku szkolnego. Już pierwszy kontakt z daną placówką wzbudza nasze zaufanie lub wprost przeciwnie. Obiecuję, że nie pożałujecie.

A jak przebiega adaptacja? O tym w następnym wpisie.

P.S. Mam nadzieję, że Wy jesteście zadowoleni z przedszkoli Waszych pociech. Sama wiem, że różnie to bywa. Jestem ciekawa, co Wam się podoba a co nie?

Foreldremøte

18.09.19 był mój pierwszy raz. Pierwszy raz na wywiadówce w przedszkolu.

Myślałam, że otrzymam suche informacje na temat organizacji przedszkola i jego pracowników, dziecka, jego rozwoju i współpracy. Natomiast to, co tam zobaczyłam przerosło moje najśmielsze oczekiwania. 😆

Weszłam do pokrytego mrokiem pomieszczenia, w którym w blasku świec zobaczyłam ładnie nakryte stoły i przygotowaną scenografię. Kiedy rodzice rozsiedli się wygodnie przy stołach, poczęstowali kawą/herbatą i ciastkami oraz po krótkiej rundzie powitalnej, zaczęło się przedstawienie.

Przedszkolanki śpiewały, tańczyły, opowiadały bajki, przebierały się i odgrywały krótkie scenki teatralne. Wszystko to po to, żeby pokazać nam rodzicom ich pracę oczami naszych dzieci.
Po części rozrywkowej przeszliśmy do informacji praktycznych a także wyborów do komitetu rodzicielskiego i omawiania wysokości składki na kasę rodzicielską.
Wszystko w miłej, rodzinnej atmosferze.

Muszę przyznać, że czegoś takiego się nie spodziewałam. Oczekiwałam najzwyklejszego zebrania rodzicielskiego a otrzymałam pokaz norweskiej teatralnej kreatywności oraz pedagogicznego humoru. 😄

Tilvenning i barnehage / Adaptacja w przedszkolu

W Norwegii powszechna jest adaptacja w przedszkolu tzw. „tilvenning”, która trwa z reguły 3 dni.

Moja gmina dość nowatorsko podeszła do tematu. Odnosząc się do badań (Ahnert mfl 2004, Rauh, Ziegenhaim,Muller & Wijnroks 2000), które wykazały że poziom stresu u małych dzieci jest bardzo wysoki w związku z rozpoczęciem przedszkola a towarzystwo rodziców powoduje jego znaczne zmniejszenie, zdecydowano się na wprowadzenie innego modelu adaptacji niż w większości norweskich gmin.

Wg niego rodzice towarzyszą dziecku przez co najmniej 5 dni. Aktywnie uczestniczą w praktycznych zadaniach przedszkolanek podczas posiłków, zabawy i przebierania. Każdy rodzic zapraszany jest na spotkanie przed rozpoczęciem adaptacji i w jej trakcie. Każde dziecko otrzymuje również tzw. „tilknytningsperson” osobę, która cały czas towarzyszy dziecku i uczy się odpowiadać na jego potrzeby tworząc relacje podobną do tej rodzicielskiej.

Dialog z pracownikami przedszkola jest również łatwy i przyjemny. Nie bójmy się mówić o naszych obawach i otwarcie przyznać czego oczekujemy. Personel na pewno to doceni. Oni również chcą nam pomóc i dostosować się do potrzeb dziecka. Pamietajmy, ze adaptacja w przedszkolu to nawiązanie ralcji nie tylko między dzieckiem a opiekunem, ale także rodzicem a pracownikiem danej placówki.

Adaptacja wg planu:
Dzień pierwszy: ‪9:00-12:00‬
Dzień drugi: ‪9:00-13:30‬
Dzień trzeci: ‪9:00-14:00‬
Dzień czwarty: ‪9:30-14:30‬
Dzień piąty: ‪8:00-14:30‬
Dzień szósty: wg uznania/zgodnie z umową
Dzień siódmy do dziesiąty: ‪8:00-15:00‬

W praktyce jednak nikt nie trzyma się sztywno ram czasowych zaproponowanych przez gminę. Adaptacja przebywa spontanicznie, elastycznie i zmienia się wraz z rozwojem sytuacji. Jeżeli dziecko dobrze znosi pobyt w przedszkolu rodzice są zachęcani do powrotu do domu wcześniej niż zakładał plan. Cały czas trzymamy jednak rękę na pulsie. Dostajemy smsy z informacjami, co robi nasze dziecko, jak mu idzie. W skrajnych przypadkach dostaniemy telefon, żeby jednak wracać.

Mnie samej dużo dał pobyt w przedszkolu. Zobaczyłam, w jakich warunkach będzie moje dziecko, jak będzie wyglądał jego dzień. Poznałam ludzi, pod którymi skrzydłami się znajdzie. A także codzienne rutyny i procedury. Nabrałam dużo dystansu do krążących o przedszkolach opinii, a także jeszcze większego szacunku do personelu tam pracującego.

Muszę przyznać, że chylę im czoła, gdyż praca ta do najłatwiejszych nie należy. Byłam tam zaledwie kilka godzin dziennie a „łeb miałam sześć na dziewięć". Byłam totalnie wypompowana a miałam przecież do ogarnięcia tylko jedno, a nie całą grupkę dzieci.
Było tam dosłownie jak w ulu. Dzieci biegały, jeździły na rowerkach we wszystkich kierunkach świata. Huśtały się, zjeżdżały, skakały, kopały w piaskownicy. Krzyczały, śmiały się, wołały. Jedno wychodziło po ogrodzeniu, dobrze, że złapali zanim przeszło. Drugie się przewróciło i płakało. Trzecie też płakało, bo drugie płakało. A pierwsze płakało, bo go zdęli z ogrodzenia. W tym czasie już płakało czwarte, bo zrobiło sobie kuku i tak w kółko. Panie podchodziły, przytulały, brały na ręce. Jakichś trzech chłopców pokazywało sobie tyłek za drzewem i mieli z tego niezły ubaw. 😉 Dzieci robiły dokładnie to, na co miały ochotę. Widziałam, że były szczęśliwe.

Chaos. Tak można opisać jednym słowem, to co się tam dzieje. Jednak pracownicy przedszkola mają swój system, świetnie ogarniają i kontrolują sytuację.

Muszę przyznać, że słyszałam dużo negatywnych opinii o norweskich przedszkolach i sama byłam bardzo sceptycznie nastawiona, ale po tym jak zobaczyłam ile ciepła i serca wkładają panie z naszej grupy w opiekę nad dziećmi, oddaję moją pociechę z pełnym zaufaniem. Dostaję na bieżąco smsy i zdjęcia córki pokazujące jak mija jej tam dzień, żebym się nie martwiła. Bardzo podoba mi się taka forma wspierania rodzica.
👍🏼😊
Moje dwuletnia przylepa lubi chodzić do przedszkola. Zawsze zostawiam ją i odbieram uśmiechniętą. To mówi samo za siebie. Tyle obaw prysło. I z tego najbardziej się cieszę.
🤗

piątek, 21 grudnia 2018

Julestemning på jobb


Adwent i Święta Bożego Narodzenia (Jul) mają w Norwegii szczególną oprawę. Miasta, ulice i centra handlowe rozbłyskują pięknymi iluminacjami, okna domów ozdabiają gwiazdy a sklepowe półki mienią się kolorami opakowań produktów spożywczych w świąteczne wzory. W bożonarodzeniowy nastrój wprowadza nas nie tylko piękna, biała zima, wszechobecne dekoracje, choinki, jarmarki, ale również serwowane świąteczne smakołyki. 

Norwegowie uwielbiają Święta i robią wszystko, by stworzyć odpowiednią atmosferę także w miejscach pracy. Det å skape juleglede på arbeidsplassen er kjempeviktig. Koledzy zakładają swetry ze świątecznymi motywami, po korytarzach rozchodzi się aromat świątecznych potraw, które serwuje kantyna. W wejściu wita nas ogromna choinka, a pokoje udekorowane są świątecznymi obrusami, bombkami, łańcuchami i światełkami. W okresie przedświątecznym pracownicy częstowani są jak przedszkolaki tradycyjnymi kaszkami ryżowymi z cynamonem, masłem i cukrem (julegrøt), grzanym bezalkoholowym winem korzennym z orzechami i rodzynkami (gløgg), marcepanowym świniami (julegris), piernikami korzennymi (pepperkaker), mandarynkami, bułeczkami cynamonowym i lussekatter (tradycyjnie wypiekanymi na Dzień Świętej Łucji bułeczkami szafranowymi).




Organizowane są również julelunsjer, gdzie na stołach króluje jajecznica, łosoś i ribbe. Atmosfera jest wyjątkowa i można naprawdę poczuć magię Świąt. 
Ja się tylko zastanawiam, jak to jest z tą norweską wieczerzą wigilijną. Przecież Norwegowie zanim siądą do wigilijnego stołu zjedzą już ribbe, pinekjøtt, julepølser i medisterkaker ze 30 razy. W Polsce człowiek czeka cały rok, żeby w końcu spróbować swoich ulubionych wigilijnych potraw a tu w Norwegii cały grudzień je się świąteczne dania. ;-)


å skape juleglede på arbeidsplassen - stworzyć radosną atmosferę Świąt w miejscu pracy  
julestemning - świąteczna atmosfera 
julelunsj - lunch świąteczny 
å gå julebukk - kolędować
julebukker - kolędnicy
julegris - świąteczna marcepanowa świnia 
julegrøt - kaszka świąteczna
juleøl - piwo świąteczne 
julegenser - świąteczny sweter 
juletre - choinka
julemat - jedzenie świąteczne
julekuler - bombki, bańki choinkowe


 

sobota, 1 grudnia 2018

Julekalender

Dzisiaj czas na pierwsze okienko kalendarza adwentowego, który w Norwegii jest bardzo popularny i przybiera różne formy. Głównie myśli się tutaj o dzieciach, aby umilić im czas oczekiwania na Święta, ale coraz częściej również dorośli czerpią radość z takich kalendarzy. I to nie byle jakich. Zapomnijcie o nudnych bombonierkach z okienkami z czekoladkami, bo oto nadchodzi „erotisk adventskalender” z 24 erotycznymi niespodziankami (wibrującymi i nie tylko), by dni do Wigilii odliczać w ochach i achach. A dla prawdziwych miłośników norweskiego dobra narodowego mamy „Grandiosa julekalender”, gdzie oprócz pizzy (która zawstydza swym smakiem całą Italię 😜) możemy wygrać „flotte premier” świetne nagrody (nikt nie wie jakie, bo producent nie ujawnił). A prawdziwa gratka dla smakoszy norweskiego piwa to „ølkalender”, gdzie znajdziecie 24 chmielowe smakołyki w jakże niskiej i zachęcającej cenie ok. 1000 kr. 

Miłego adwentu! 😁

 

piątek, 29 grudnia 2017

Juleøl


Norwegowie to mistrzowie marketingu. Do zwykłych produktów dostępnych na co dzień w sklepach dodają przedrostek „jule” i otrzymują produkty świąteczne. I tak zwykłe ziemniaki na święta robią się julepoteter, grube parówki - julepølser, brunost - julebrunost a ta sama marcepanowa świnia raz jest wielkanocna a raz bożonarodzeniowa. 

Na szczęście z piwem tak nie jest. Juleøl jest jedyne i niepowtarzalne i nie występuje poza okresem świątecznym. Nie ma nic wspólnego z piwami najczęściej spotykanymi na sklepowych półkach norweskich marketów. Tradycyjnie bowiem są one ciemne i mocne z delikatnym posmakiem dymu oraz aromatem palonego karmelu, cynamonu, niekiedy także migdałów, czekolady, kawy itp. A więc wszystko to, co kojarzy nam się ze Świętami. 

piątek, 10 listopada 2017

Fra jordmor til helsesøster. Czyli od położnej do pielęgniarki środowiskowej.



W szpitalu, w którym rodziłyśmy razem z innymi dokumentami dostajemy "helsekort" czyli kartę zdrowia dziecka. Kolejny dokument po karcie ciąży, który będzie nam towarzyszył przy wszystkich wizytach kontrolnych z maluszkiem w przychodni zdrowego dziecka (helsestasjon). 
Po porodzie czeka nas ostatnia wizyta u położnej, aby zakończyć historię ciąży oraz zważyć dziecko. Od teraz opiekę nad nami i maleństwem sprawować będzie pielęgniarka środowiskowa - helsesøster. Być może tak jak ja, zostaniecie skierowani do innej, bardziej lokalnej "helsestasjon". Pilnowanie wagi dziecka to w Norwegii sprawa priorytetowa. Na początku sprawdza się ją bardzo często. Za każdym razem waga wklepywania jest do systemu, aby mieć pewność, że "vekstkurve/vektkurve" krzywa wzrostu i wagi dziecka jest prawidłowa. Późniejsze wizyty u pielęgniarki odbywają się mniej więcej raz w tygodniu, potem jeszcze rzadziej.