piątek, 23 grudnia 2016

Bożonarodzeniowa gorączka prezentów po norwesku

Zbliża się okres Świąt Bożego Narodzenia, Wigilii, rodzinnych spotkań, obdarowywania się prezentami. W tej kwestii Norwegowie mają trochę bardziej pragmatyczne podejście niż my Polacy. Nikt tu nie bawi się w zgadywanki, co komu kupić. Nikt nie chce sprawić bliskiej osobie niespodzianki. Po co się stresować i martwić, że nietrafiony prezent trafi na dno szuflady? Norwegowie mają na to sposób - "ønskeliste" czyli listę rzeczy, których pragną. Każdy domownik przygotowuje ową listę. Następnie się nią wymieniają i tym sposobem, każdy otrzymuje to czego chce. Zero niespodzianek.
Niektórzy sami sobie kupują to czego w danym momencie potrzebują bez "obciążania" bliskich niepotrzebnym stresem. I gotowe, prezent pod choinkę załatwiony. Zero rozczarowań.

Jeżeli masz jednak samodzielnie pomysł na prezent dla Norwega nie zapomnij o "byttelapp" przy jego zakupie. Nie liczy się pomysłowość i ile serca włożysz w kupienie danego prezentu. To normalne, że jeżeli nie przypadnie on do gustu obdarowanemu zostanie wymieniony. Bez skrupułów. Jedno jest pewne. Wybranie idealnego podarunku dla drugiej osoby Norwegów nie stresuje. Jest przecież i byttelapp i gavekort. Niech obdarowany sam sobie wybierze prezent albo go wymieni. I problem z głowy.

Dlaczego my Polacy musimy tak wszystko komplikować i mieszać we wszystko nasze uczucia. Szukać prezentów jedynych w swoim rodzaju i czekać na reakcję obdarowanego w momencie ich rozpakowania. Czekać na tą radość w oczach i poczuć się jak superbohater trafiając z prezentem w dziesiątkę. To już wyszło z mody. Wg norweskiej tradycji każdy sam sobie kupuje co chce, ewentualnie przygotowuje ønskeliste z tym czego sobie życzy.

Jeden starszy gość, z którym pracuję opowiedział mi, że oni w każde święta u niego w rodzinie obdarowują się gotówką. Jeden daje drugiemu pieniądze tak, że wychodzą na zero więc w tym roku chyba sobie odpuszczą, bo jak nikt nikomu nie da to i tak wyjdzie na to samo. Ewentualnie, jak twierdzi, pójdą z duchem czasu i sobie kasę "zvippsują" (Vipps - aplikacja banku DNB dzięki, której można sobie przesyłać pieniądze smartfonem). Jednym słowem - magia świąt.
Inny opowiadał jak to jego dziadkowie ustalali sobie granicę kupna prezentu na określoną kwotę. W Wigilię dziadek dawał babci dokładnie taką sumę pieniędzy, a babcia dziadkowi, więc widzimy, że przypadek kolegi nie jest odosobnionym. ;)

Niestety niektórych rzeczy nie będę chyba w stanie do końca zrozumieć w tym pięknym kraju.

Wesołych Świąt kochani! God jul! Czyli jak moja mama pierwszy raz przeczytała życzenia po norwesku - "gud żul"!  :D

1 komentarz: