poniedziałek, 20 marca 2017

O ciąży, legendach i innych bajkach...

Ostatnio się przekonałam, że nie warto czytać polskich stron z opisem ciąży tydzień po tygodniu, bo po pierwsze nic z tych informacji się nie zgadza, po drugie niesamowicie mnie irytują. Wg polskiego kalendarza ciąży przykładowo w 21 tygodniu już powinnam odczuwać ból stawów z powodu "znacznie zwiększonej masy ciała", mieć spuchnięte stopy, rozstępy i powinnam cierpieć na mnóstwo innych dolegliwości. Krótko mówiąc powinnam już być wielorybem, który sapie, jęczy i narzeka na bóle różnej maści. Mój partner powinien zamiast namiętnych chwil oferować mi wspólne wypady na basen, żeby to moje zmęczone cielsko mogło w wodzie odpocząć, bo przecież już ledwo łażę.
Szanowni redaktorzy portali internetowych nie dopuszczają do siebie myśli, że w ciągu tych pięciu miesięcy ciąży można przybrać na wadze tyle co nic i być wciąż tą samą zgrabną, gibką łanią. 🤣
Dlaczego kobiety w ciąży przedstawiane są jako wchłaniające kosmos czarne dziury, które nic nie robią tylko żrą i tyją. Ciąża nie oznacza przecież wiecznych zachcianek, obżerania się słodyczami, mieszania ogórków kiszonych z nutellą i zero ruchu.
Po fatalnym pierwszym trymestrze i w sumie nie lepszym drugim, ciężko jest przytyć do rozmiarów wieloryba. Druga sprawa, że wiedza na temat jedzenia i spożywanie odpowiedniej ilości tłuszczów, białka i węglowodanów sprawia, że ciąża nie niesie za sobą niebezpieczeństwa przytycia 40 kg. Dostarczasz organizmowi niezbędnych składników i witamin, dziecko rozwija się prawidłowo, a ty nie tyjesz więcej niż to co waży samo dziecko i wody płodowe.
Nie lubię jak wsadza się wszystkich do jednego wora. Każdy z nas jest jedyny w swoim rodzaju i indywidualnie przechodzi ten okres. 
Moje kochane panie szkoda czasu na te pierdoły. Cieszmy się ciążą na ile ona pozwala a te rzekome "standardy" trzeba włożyć miedzy bajki i mieć w d*. 😉
Pozdrawiam wszystkie przyszłe mamy i nie tylko! ❤


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz